13.01.2023

Skończyć z projektozą

Przemysław Bogusz

Po zakończeniu 18-miesięcznego pilotażu wrocławski program „Housing First - Najpierw Mieszkanie” trwa nadal, finansowany przez miasto. Realizuje go Fundacja Homo Sacer. Jej liderzy dzielą się refleksjami po zakończeniu pilotażu.

Organizacja ta od początku była operatorem programu finansowanego z funduszy unijnych, prowadzonego w wersji pilotażowej pod egidą Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta (poza Wrocławiem w pilotażu uczestniczyły również Gdańsk i Warszawa). Od października 2021 r. środki na kontynuację programu zapewnia samorząd Wrocławia, z zasobów miasta pochodzi też 6 na 10 mieszkań (pozostałe zostały wynajęte komercyjnie), w których mieszka łącznie dwanaścioro uczestników – pięć kobiet i siedmiu mężczyzn (jedna osoba dołączy wkrótce do projektu).

Wrocławski model

– Kryteria naboru nie zmieniły się od czasu wdrażania projektu, podstawowe to: minimum pięć lat w kryzysie bezdomności, uzależnienie i/lub zaburzenia psychiczne, przebywanie w miejscach niemieszkalnych – wylicza kierujący programem Andrzej Ptak z Fundacji Homo Sacer. Mieszkania od miasta były wyremontowane i częściowo wyposażone, ich doposażeniem zajęła się fundacja, posiłkując się środkami z projektu.

– Są to jednak niewielkie kwoty, bo gros funduszy było przeznaczone na pokrycie kosztów wynajmu, początkowo bowiem z puli miejskiej otrzymaliśmy tylko trzy lokale, resztę wynajmowaliśmy na rynku. Dlatego środki na wszystko inne były mocno ograniczone – tłumaczy Andrzej Ptak.

Uwarunkowania finansowe, ale także zasoby fundacji i głównego partnera programu legły u podstaw ukształtowania modelu wsparcia, z którego mogą korzystać uczestnicy programu. Pracownik socjalny przeprowadzający ich przez niezbędne procedury umożliwiające m.in. korzystanie ze świadczeń, został oddelegowany przez wrocławski MOPS. Z kolei wsparcie psychiatryczne i inną pomoc medyczną zapewniają lub pomagają zapewnić na zewnątrz specjaliści związani z fundacją założoną m.in. przez lekarzy. Pozwala to nieco odciążyć budżet projektu i dzięki temu rozszerzyć np. wsparcie psychologiczne, finansowane początkowo z niewielkiej puli pieniędzy przeznaczonej na szeroko rozumianą pomoc specjalistyczną.

– Została też zatrudniona pielęgniarka, która w razie potrzeby zajmuje się pomocą przedmedyczną ale także pomaga w usługach asystenckich – wyjaśnia Andrzej Ptak.

Zmiana myślenia

Uczestnicy programu, tak jak w innych podobnych projektach, są zobowiązani do cotygodniowych spotkań z asystentem. Spotkania odbywają się w mieszkaniach, gdzie pracownicy projektu są gośćmi, albo w przestrzeni działań kreatywnych MiserArt, którą dysponuje fundacja – tu również są organizowane zajęcia integracyjne dla uczestników projektu, np. wspólne gotowanie w duchu zero waste. Osoby, które posiadają stałe dochody, są zobligowane do przekazywania maks. 30 proc. na utrzymanie zajmowanych przez siebie lokali.

Obecna edycja projektu potrwa do 31 marca, realizatorzy mają jednak nadzieję na przedłużenie programu. Jakie wnioski płyną z pilotażu i blisko półtorarocznej kontynuacji programu? Jak podkreśla Andrzej Ptak, kluczowy jest dobór odpowiednich osób do kontaktu z uczestnikami – we wrocławskim projekcie zmieniono w trakcie jego realizacji głównego asystenta. Pełniący obecnie tę funkcję Wojciech Skibicki ma wieloletnie doświadczenie w wolontariacie na rzecz osób w kryzysie bezdomności i znakomicie nawiązuje z nimi kontakt. Wspomagają go wspomniana pielęgniarka i jeden z psychologów.

– Najważniejsze jest w tym przypadku nie wykształcenie, ale podejście do ludzi – zaznacza Andrzej Ptak. Jego zdaniem kadra trafiająca do programów Housing First po doświadczeniach pracy w tradycyjnym systemie pomocy (noclegownie, schroniska, itp.) staje przed koniecznością zmiany myślenia i przełamania znanych schematów zachowań.

– Placówki zawsze są instytucjami do pewnego stopnia przemocowymi: są regulaminy, mieszkańcowi można coś nakazać albo czegoś zabronić. W Housing First jest zupełnie inaczej, bo tu uczestnik podejmuje najważniejsze decyzje dotyczące swojego życia. Dla mnie ta zmiana też była wyzwaniem – przyznaje kierownik wrocławskiego programu „Housing First – Najpierw Mieszkanie”.

Z dala od drabinek

Drugi wniosek, jakim dzieli się Andrzej Ptak, dotyczy potrzeby zmian w zakresie oceny skuteczności programów typu Housing First.

– Trzeba wreszcie skończyć z projektozą czyli mierzeniem wszystkich jedną miarą, według przyjętych wskaźników. Housing First miał być odejściem od drabinkowego, czy też schodkowego systemu pomocy, a łatwo wpaść w pułapkę kolejnej drabinki, czyli na przykład ustalania, że po roku czy dwóch uczestnik ma już być samodzielny i bez pomocy utrzymać się w mieszkaniu socjalnym. Owszem, celem programu jest w dalszej perspektywie samodzielność, ale okres dochodzenia do niej to kwestia indywidualna, nie można go z góry wyznaczyć, a decyzja o tym, kiedy zrezygnować ze wsparcia, powinna zawsze należeć do uczestnika – uważa Andrzej Ptak. I dodaje, że ewolucja tego modelu pomocy powinna iść w kierunku obejmowania wsparciem osób w kryzysie bezdomności przy jednoczesnym przekazywaniu takim osobom lokali z zasobów mieszkaniowych miasta w momencie przystąpienia do projektu, a nie – jak obecnie – po okresie przebywania w lokalu udostępnionym realizatorowi programu.

– To by wpłynęło na wzrost ich poczucia bezpieczeństwa, pewności siebie i pomogło w dochodzeniu do pełnej samodzielności – przekonuje Andrzej Ptak, dodając, że wśród uczestników projektu są i tacy, którzy z uwagi na swój wiek i stan zdrowia jakiejś formy wsparcia będą potrzebować już na stałe.

Przełom w życiu

Mimo że Housing First wciąż jest w Polsce rozwiązaniem uważanym za innowacyjne, zdaniem realizatorów wrocławskiego programu warto ten model rozpowszechniać, a o jego skuteczności świadczą zmiany zachodzące w uczestnikach.

– Nie każdy od razu je dostrzeże, bo jeśli ktoś pił dużo, a teraz pije nadal ale znacznie mniej i jest w stanie funkcjonować, to zmiana dla urzędnika oceniającego skuteczność pomocy może być niezauważalna, ale my, pracując z danym człowiekiem, kierując się zasadą redukcji szkód, widzimy kolosalną różnicę – zapewnia Andrzej Ptak.

– To faktycznie działa. Kiedy jest się w mieszkaniu, kiedy nie ma się żadnego przymusu, to ta możliwość samostanowienia uruchamia w człowieku cały proces – zauważa Wojciech Skibicki. – Kiedy wyposażamy nowy lokal i idziemy na zakupy z uczestnikiem projektu, to on sam decyduje, co mu się podoba, czego potrzebuje. Decyzja należy do niego, co jest raczej niemożliwe w placówce. Kiedy idziemy do kina, to uczestnicy wybierają na jaki film, a gdy jedziemy w góry, to najsłabsi wybierają szlak. To dla nich oznacza rozwój, często są to ich pierwsze samodzielne decyzje od bardzo dawna. I okazuje się, że osoba, która była przez wiele lat wyrzucana z ogrzewalni, ze schroniska, itp., traktowana w bardzo zły sposób – ma mądre i ważne przemyślenia, podejmuje rozsądne decyzje. To jest w ich życiu przełom – ocenia Wojciech Skibicki.

Wybierz kwotę