10.12.2024
Małgorzacie Kostrzyńskiej o działaniach na rzecz osób z doświadczeniem bezdomności Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi opowiada jego Dyrektor Piotr Kowalski. Przez lata związany z ngo, instruktor harcerski, historyk i łodzianin.
Zdjęcie Wyborcza.pl
Artykuł powstał w ramach projektu Fundacji Najpierw Mieszkanie Polska pt. "Najpierw mieszkanie - nowe rozwiązania kończące bezdomność" dofinansowanego ze środków Samorządu Województwa Mazowieckiego w latach 2024-2026.
Małgorzata Kostrzyńska*: Opowiedz proszę jak wygląda aktualna polityka wspierania osób doświadczających bezdomności w Łodzi i jak ją oceniasz.
Piotr Kowalski*: Trzeba zacząć od tego, że dzisiaj generalnie staramy się, w miarę miejskich możliwości, ale nie tylko, zarządzić procesem takim, jaki on jest. Może mniej radykalnie dążymy do likwidacji problemu bezdomności, a bardziej do tworzenia warunków i otaczania wsparciem osób, które się w tym kryzysie znalazły. Bardzo dużo rzeczy, które faktycznie robimy zostało zawartych w Strategii Rozwiązywania Problemu Bezdomności na lata 2023-2030.
Co idzie lepiej, co gorzej?
Powiedziałbym, że dzisiaj naszą największą bolączką jest to, że mamy placówki zapewniające znośne warunki do zamieszkiwania, które raczej nie zapewniają wsparcia, gdyby ktoś chciał przestać w nich mieszkać. Skąd się to bierze? Pewnie z tego, że realizowane są w nich najbardziej podstawowe działania opiekuńcze, a nie działania wspierające aktywność. Mam na myśli nasze lokalne schroniska. Wpadamy trochę w pułapkę legislacyjną: teoretycznie do schroniska powinno się trafiać w wyniku decyzji po osiągnięciu swojego celu, jako jeden z elementów współpracy z pracownikiem socjalnym. W rzeczywistości tak nie jest ponieważ przez lata utarło się, że schroniska są placówkami interwencyjnymi. Korzysta się z nich po prostu do nich przychodząc. Dzisiaj staramy się coś z tym zrobić, coś zmienić.
Drugi większy wątek, który mamy, to nasi streetworkerzy i nasza praca z osobami na ulicy. Z jednej strony, nie można odmówić nikomu zaangażowania ani chęci do tej pracy, ale też pewnie, jak zawsze, można byłoby robić więcej. Jako miasto wyróżniamy się przeznaczając całkiem spore pieniądze na streetworking. A finansowanie streetworkingu ze środków publicznych nie jest w Polsce takie powszechne. To jest super. Ale są też rzeczy, które można byłoby robić jeszcze lepiej.
Jako Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej jesteśmy ciągle na etapie wprowadzania zmian i zastanawiania się, w jaki sposób zapewniane wsparcie ulepszyć. Mamy funkcjonujący Wydział Wspierania Osób w Kryzysie Bezdomności w MOPS, który się ciągle dociera. To nowa struktura, która musi sobie różne rzeczy układać, wypracowywać merytorycznie, także po stronie pracowników. Mamy rotację pracowników i nie jest jeszcze tak, jak powinno być docelowo. Bardzo staramy się zapewniać możliwie kompleksowe wsparcie. Od kubka ciepłej herbaty zaczynając, a na pomocy finansowej kończąc.
W moim odczuciu mamy bardzo dobrze funkcjonujące placówki, które nastawione są na terapię uzależnień. Wszystko jedno, czy to jest alkohol czy narkotyki. Mamy szeroką ofertę i dobre warunki - takie, które pozwalają na skuteczne udzielanie wsparcia.
I jak to w dużym mieście, jest dużo małych inicjatyw realizowanych społecznie. To cieszy, choć brakuje zbierania i integrowania informacji o tych działaniach. Ja sam na przykład nie wiem o wszystkich miejscach, gdzie można zjeść i ciągle nie mam takiej pewności, że nasz poradnik pt. "Przewodnik Gdzie zjeść, spać, otrzymać wsparcie specjalistów. Przewodnik po Łodzi 2024/2025" wszystkie te miejsca zawiera bo ciągle się o czymś dowiaduję. Działalność Caritas i Centrum Służby Rodzinie też jest na pewno skuteczna i pozwalająca zapewniać wsparcie długofalowo.
A jak wyglądają najbliższe plany i kierunki rozwoju istniejących form wsparcia czy też wprowadzania nowych nieobecnych dotąd na rynku łódzkim?
W najbliższym czasie, przy pomocy środków unijnych będziemy testować w Łodzi Najpierw Mieszkanie. Będziemy też śledzić rozwój konceptu związanego z aktywizacją w placówce - jest już Nowy Początek hostel koedukacyjny m.in. dla młodych dorosłych. Będziemy próbowali utworzyć drugi taki w innym miejscu. To są działania, które mają przede wszystkim zapobiegać pojawieniu się dużej liczby nowych osób na ulicy. Mają też służyć szybszemu “zdejmowaniu” człowieka z niej, żeby, jeśli już się pojawił, nie zadomowił się tam, nie urządził i mógł dostać wsparcie umożliwiające opuszczenie ulicy. Oczywiście nie znaczy to, że będzie to dotyczyło wszystkich, albo że uda się zaraz. Ale na pewno widzę takie dwa kierunki. Część z nich będą realizowały podmioty niepubliczne na zlecenie MOPSu, a część podmioty niepubliczne wspólnie z Urzędem Miasta Łódź.
Czy możemy rozwinąć wątek Najpierw Mieszkanie? Jakie jest Twoje podejście do tej metody? Jak widzisz szanse jej rozwoju w Łodzi?
To na pewno nie jest metoda na rozwiązanie wszystkich problemów związanych z bezdomnością. Moim zdaniem to możliwość wsparcia osób, których wspieranie stanowi największe wyzwanie, np. z problemami psychicznymi i jakimiś dodatkowymi rzeczami, które spowodowały bezdomność. To jest metoda, która ma dawać wsparcie ale nie jako alternatywa zupełna tylko jako uzupełnienie oferty. Jasne jest, że kluczowe są lokale mieszkalne. Mniej się martwię o to, czy poradzimy sobie z zapewnieniem specjalistów, bardziej martwię się o to, czy damy radę z lokalami - jeśli tak, to powinno być dobrze.
Czyli na gruncie łódzkim największym wyzwaniem może być zabezpieczenie mieszkań?
Na pierwszym etapie na pewno nie, bo będziemy korzystali ze środków unijnych, więc będziemy mieli pieniądze na pierwsze lokale. Pytanie, co będzie dalej. Nie potrafię tego dzisiaj powiedzieć. Co będzie gdy lokale, z których będziemy korzystać na pierwszym etapie zostaną zamieszkane przez uczestników na stałe i staną się na przykład lokalami z najmem socjalnym albo komunalnym? To wszystko będzie zależało od potrzeby konkretnej osoby i od tego czy uda nam się tę bazę odtworzyć. Jest na to szansa, ale to też widzę jako największe zagrożenie. Trochę jak z mieszkaniami, które teraz prowadzi Towarzystwo [Towarzystwo im. św. Brata Alberta]. Są tam faceci, którzy nie mieszkają w schronisku tylko tam w mniejszej społeczności. I to jest ekstra. Tylko oni z tej społeczności nigdzie dalej nie idą. Chociaż to może zależeć od ich osobistej sytuacji. Zawsze będą osoby, które będą musiały korzystać ze wsparcia, choćby na przykład ze względu na historię związaną z uzależnieniami. Sami tego kroku nigdy nie zrobią. Samodzielność będzie miała twarz powrotu do nałogu i powrotu na początek drogi. Nie będą w stanie się zebrać, mimo podejmowanych różnych czynności, żeby ich do tego zachęcać.
Wspomniałeś o aktualnie prowadzonych działaniach, które w dużej mierze polegają na zarządzaniu bezdomnością. Co robić, żeby nie zarządzać tylko zakańczać?
Zmienić sytuację na rynku mieszkaniowym: wspierać gminy w budowaniu mieszkań. Gmina sama mieszkań nie wybuduje. Musi mieć pieniądze na budowę i zarządzanie nimi. Tak jak u nas w Łodzi, gdzie powinniśmy mieć pieniądze na remonty ponieważ część naszego zasobu tego wymaga i fajnie by było gdyby się dało go wyremontować. Niestety, mimo naszych starań, to ciągle za mało, choć udało się wydać gigantyczne pieniądze i naprawdę widać efekty. Wystarczy przejść się po mieście. Ale potrzeby ciągle są znacznie większe. Jako gmina mamy dużo budynków, w których nie da się wyremontować pojedynczego mieszkania, trzeba by było przeprowadzić gruntowny remont całej kamienicy, żeby to miało sens. To jest zasadniczy problem.
Czyli tak jak nierozerwalnie mówi się o bezdomności w połączeniu z wykluczeniem mieszkaniowym, tak o zakończeniu bezdomności powinno się mówić w parze ze wsparciem mieszkaniowym?
Tak.
Oczywiście połączonym ze wsparciem specjalistów w mieszkaniu.
Tak. Pewnie jest jakaś niewielka część osób, która przejdzie terapię skutecznie. Inaczej będziemy rozmawiać o sytuacji 20-latka, a inaczej o sytuacji 50-latka, który od 30 lat jest na ulicy i pije - będziemy mówić o innych zakończeniach bezdomności. W wielu przypadkach zakończeniem bezdomności dla tego 50-latka nie będzie wcale mieszkanie, dom, tylko miejsce zbiorowego zamieszkania, choć nie schronisko. Może jakaś forma mieszkań wspieranych, jaką prowadzi Towarzystwo [Św. Brata Alberta] - 10 osób mieszkających razem, wspierających się i wspólnie utrzymujących lokal.
Jaką rolę w opisywanych przez Ciebie działaniach pełni Łódzka Rada ds. Rozwiązywania Problemu Bezdomności?
Ja widzę dwa najważniejsze aspekty. Jeden związany jest z wymianą informacji, a czasem pewną formą uzupełniania swojej oferty. Czasem też taką zdrową konkurencyjnością, w takim sensie, że opowiadamy sobie co robimy i w efekcie jedni i drudzy dochodzą do wniosku, że warto u nas też coś takiego zrobić. Ten drugi aspekt trudniejszy, długofalowy i też taki, w którym ja nie widzę jeszcze jakichś szczególnych efektów, to są to te rzeczy związane choćby z Kartą Praw Osób Doświadczających Bezdomności.
Karty Praw osób z dośw bezdomności
Wiesz, to jest tak, że czasem mam wrażenie, że rozmawiamy o tym w bardzo małym gronie, czasem w mikro gronie, czasem w troszeczkę większym. Jednak nie jest tak, że to nas gdzieś popchnęło, że coś tutaj się wydarzyło i udało się coś wielkiego osiągnąć. Ale pewnie to też jest takie moje, po prostu jestem bardziej nastawiony na efekt, nie na to, co widzę w tej chwili, czyli jakiś proces. Wiem, że proces też czasem jest istotny i warto mu czas poświęcać. Być może to jest ten drugi plus, że ten proces w ogóle się odbywa. Z mojego punktu widzenia mógłby się jednak po prostu odbywać szybciej.
Natomiast z trzeciej strony to, że w tej radzie są wszyscy albo prawie wszyscy aktorzy istotni z punktu widzenia miasta, daje nadzieję na uwspólnianie wiedzy i wzajemnie uzupełnianie perspektyw. Czyli nie tylko wymieniamy doświadczenia po to, żeby poprawić swoją pracę, ale patrzymy na różne rzeczy z różnych perspektyw, żeby tę kolejną perspektywę zrozumieć. To jest może trochę tak, jak rozmowa czy będziemy budowali w Łodzi nowe noclegownie. No, nie będziemy. Ale to też jest ważne, żeby o tym opowiadać i to tłumaczyć. Nie zawsze druga strona zrozumie, ale przynajmniej dostarczymy różnych danych i informacji.
Badanie potrzeb osób dośw bezdomnosci w woj łódzkim
To jest trochę to, o czym też rozmawialiśmy podczas prezentowania raportu pt. "Potrzeby osób doświadczających bezdomności w województwie łódzkim". To też nie znaczy, że 100% odbiorców tego raportu zaakceptuje i tak empatycznie wejdzie w tą drugą perspektywę, ale ważne, żeby mogło ją usłyszeć. I ważne, żeby była przestrzeń do poznania innej perspektywy. Moim zdaniem to nie jest miejsce, gdzie tłumaczymy sobie, dlaczego się czegoś nie da zrobić - mam wrażenie, że rzadko to robimy - raczej próbujemy zrozumieć, dlaczego coś trwa. To trochę tak, jak było z samym uchwalaniem strategii - fajnie jakby ten proces poszedł znacznie szybciej, ale z wielu różnych powodów musiał pójść w taki sposób, jak poszedł.
Myślę, że dla wielu osób istotne jest to, że te pomysły nie trafiają do szuflady. Tak jak było ze Strategią - jeszcze zanim na dobre została przyjęta przez Radę Miejską już jej elementy były realizowane, i tak jak wspomniałeś na początku, są realizowane cały czas. Niebawem pewnie większość planów zapisanych w Strategii wejdzie w życie?
Tak. I powiemy: albo już [Strategia] jest zrobiona, albo czas na jej jakąś daleko idącą zmianę. Bo to możemy już oceniać. I możemy przejść do marzeń o następnych działaniach.
Zgadza się. Bardzo Ci dziękuję za rozmowę i Twój czas.
* Piotr Kowalski: dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi. Przez lata związany z organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Członek komisji ekspertów ds. Osób Głuchych przy Rzeczniku Praw Obywatelskich i Rady Dostępności. Instruktor harcerski, historyk, łodzianin.
* Małgorzata Kostrzyńska: dr nauk społecznych i pracowniczka Katedry Pedagogiki Społecznej i Resocjalizacji UŁ. Specjalizuje się w badaniach partycypacyjnych. Przeprowadziła wiele projektów badawczych, jednocześnie wspierających z osobami z doświadczeniem bezdomności (action research). Wiceprzewodnicząca Łódzkiej Rady ds. Rozwiązywania Bezdomności.
Redakcja: Magdalena Cieplik FNMP
Nasze projekty są finansowane ze środków publicznych przyznawanych w konkursach dla ngo. Jesteśmy doceniani. Jednak do każdego dofinansowania musimy dołożyć środki prywatne. Zazwyczaj jest to 10% kosztów całego projektu. Wesprzyj nas wpłacając dowolną kwotę na "wkład własny"