09.12.2025
O znaczeniu kontaktu w pracy według wartości Najpierw mieszkanie
Marzena Kamińska jest psycholożką kliniczną, terapeutką, wykładowczynią i trenerką. Z osobami doświadczającymi bezdomności pracuje od 2009 r., wolontaryjnie od początku lat 90 tych. Pracowała w schroniskach, organizacjach pozarządowych jako psycholożka, asystentka, pracowniczka socjalna i streetworkerka. Obecnie jest Kierowniczką Zespołu wspierającego Programu Ambiwalencja Fundacji Najpierw Mieszkanie Polska.
W metodzie „Najpierw mieszkanie” mówimy o mieszkaniu jako punkcie wyjścia do zmiany. Bez bezpiecznego dachu nad głową trudno myśleć o zdrowiu, pracy czy relacjach. Jednak fundamentem skuteczności tej metody jest coś jeszcze: relacja między osobą uczestniczącą w programie a pracownikiem wspierającym. Bez niej nawet najlepsze mieszkanie nie zadziała.
Jedna z osób objętych wsparciem FNMP, pani Zofia*, przez wiele lat żyła w kryzysie bezdomności. Doświadczyła utraty mieszkania, relacji rodzinnych, przemocy i odrzucenia. Kiedy wprowadziła się do mieszkania miejskiego z jednej strony nie mogła się w nim odnaleźć, wracała do znajomych pustostanów, z drugiej mówiła, że mieszkanie to wszystko co ma i żyła w strachu, że zaraz je straci.
Pracowniczka wspierająca odwiedzała ją regularnie — zawsze o tej samej porze, w te same dni tygodnia. Przez pierwsze trzy miesiące pani Zofia nie siadała tylko stała w pokoju, z dłońmi złożonymi jak podczas rozmowy z urzędnikiem. Odpowiadała grzecznie, krótko, rzeczowo. Widać było, że stara się „wypaść dobrze”, że czuje się oceniana. Dopiero po kilku miesiącach, gdy zauważyła, że pracowniczka rzeczywiście przychodzi — niezależnie od tego, czy w mieszkaniu jest porządek, czy nie, czy pani Zofia jest pod wpływem alkoholu, czy nie — usiadła. To był symboliczny, ważny moment.
Powoli rozmowy zaczęły nabierać głębi. Pani Zofia zaczęła mówić o sobie – o dawnych doświadczeniach, o latach spędzonych na ulicy, o wstydzie i poczuciu porażki, ale też o celach i marzeniach. Z czasem, w bezpiecznej, nieoceniającej atmosferze, zaczęła mówić o swoim problemie alkoholowym.
To, co wydaje się drobnym gestem – wspólne siedzenie – było początkiem prawdziwej zmiany.
Relacja w Najpierw mieszkanie nie polega na pomocy w tradycyjnym rozumieniu. Pracownik wspierający nie „prowadzi” uczestnika, nie wydaje zaleceń, nie stawia wymagań tylko wspiera, towarzyszy, pyta. To relacja partnerska, w której obie strony mają swoje granice i swoją odpowiedzialność. Osoba z doświadczeniem bezdomności odzyskuje podmiotowość — zaczyna decydować o swoim życiu, a pracownik jest obok, by pomóc tę decyzję zrealizować, ale nie podjąć ją za nią.
To partnerstwo nie oznacza jednak przyjaźni. Nie jest relacją rodzinną ani koleżeńską — ma charakter profesjonalny i jednocześnie głęboko ludzki. Pracownik wspierający jest osobą towarzyszącą w zmianie, ale nie „bliskim” w życiu prywatnym uczestnika. Dlatego tak ważne jest utrzymanie zdrowych granic – nieprzekraczanie roli zawodowej, nieprzyjmowanie odpowiedzialności za emocje czy decyzje drugiej strony.
Dobra relacja nie wynika z chęci czy „dobrego serca”. Wymaga wiedzy, umiejętności, refleksji i intuicji. Pracownicy wspierający w programach NM muszą umieć słuchać, ale też rozumieć mechanizmy traumy, uzależnienia, długotrwałego wykluczenia. Wiedzieć, kiedy milczenie jest sygnałem lęku, a kiedy formą obrony. Umieć reagować na złość, wycofanie, unikanie kontaktu — nie jako na „trudne zachowania”, lecz jako naturalne konsekwencje wieloletniego życia w stresie i braku bezpieczeństwa.
Kluczowe znaczenie ma przygotowanie psychologiczne pracowników wspierających, do którego dochodzi standard pracy właściwy dla zawodów terapeutycznych. Obejmuje on superwizję i interwizję – regularne spotkania, na których pracownicy mogą omówić swoje emocje, dylematy, trudne sytuacje. Praca z ludźmi z doświadczeniem bezdomności i kryzysu zdrowia psychicznego jest emocjonalnie wymagająca. Bez wsparcia zespołu łatwo o wypalenie, frustrację czy zatarcie granic między empatią a współuzależnieniem.
W NM mówi się: najpierw mieszkanie, potem zmiana. Ale to właśnie relacja jest mostem, który prowadzi z jednego do drugiego. To ona sprawia, że mieszkanie przestaje być tylko przestrzenią fizyczną, a staje się miejscem, w którym można znów poczuć się człowiekiem – kimś, kto jest słuchany, rozumiany, akceptowany za to, że jest.
Historia pani Zofii oraz osób uczestniczących w programach NM pokazuje, że proces ten wymaga czasu. Zaufanie nie pojawia się w chwili przekazania kluczy. Buduje się tygodniami, często miesiącami powtarzalnych, spokojnych spotkań, bez oceniania, bez presji.
Kiedy osoba mająca ze sobą doświadczenie bezdomności zaczyna wierzyć, że jej historia ma wartość, a jej głos jest słyszany, otwiera się możliwość i przestrzeń na zmianę – leczenie, pracę, odbudowę relacji z bliskimi.
*Imię zmienione.
Nasze projekty są finansowane ze środków publicznych przyznawanych w konkursach dla ngo. Jesteśmy doceniani. Jednak do każdego dofinansowania musimy dołożyć środki prywatne. Zazwyczaj jest to 10% kosztów całego projektu. Wesprzyj nas wpłacając dowolną kwotę na "wkład własny".