26.06.2024

Bycie w mieszkaniu jest ważne dla każdego człowieka

Jędrzej Dudkiewicz rozmawia z Adrianą Porowską wiceprezydentką Warszawy

"Osobiście znam ludzi, którzy gdyby nie to, że skorzystali z metody Najpierw Mieszkanie, to pewnie dwadzieścia razy wchodziliby do placówki, a po jej opuszczeniu za każdym razem martwiłabym się, czy przeżyją kolejną zimę"

Wywiad został przeprowadzony w ramach projektu Fundacji Najpierw Mieszkanie Polska pt. "Najpierw mieszkanie - nowe rozwiązania kończące bezdomność" dofinansowanego ze środków Samorządu Województwa Mazowieckiego w latach 2024-2026.

Jędrzej Dudkiewicz – Przez wiele lat obserwowałaś, jak m.st. Warszawa podchodzi do bezdomności i walczyłaś o zmiany na lepsze. Jak z tej perspektywy oceniasz to, co działo się w ostatnich kilku latach?

Adriana Porowska wiceprezydentka m.st. Warszawy ds. polityki społecznej – Patrząc z perspektywy urzędu, który sprawuję, czyli osoby współpracującej zarówno z Biurem Pomocy i Projektów Społecznych oraz Centrum Komunikacji Społecznej widzę kilka rzeczy, które muszą się zmienić. Dlatego też zaprosiłam na spotkanie wszystkich przewodniczących Branżowych i Dzielnicowych Komisji Dialogu Społecznego, by pokazać, że będą mieć wpływ na to, jak będzie wyglądać dialog w Urzędzie. Nawiązuję do tego, ponieważ ludzie z BKDS ds. Bezdomności bardzo często zgłaszali, że nie mają poczucia, iż ich uwagi są traktowane poważnie. Sama często uważałam, że kierunki rozwoju wsparcia osób doświadczających bezdomności rozmijają się z wizją środowisk pozarządowych. Myślę jednak, że w ostatnich latach obie strony coraz lepiej rozumieją, że potrzebna jest nam deinstytucjonalizacja, decentralizacja i działania punktowe w różnych dzielnicach. W to wlicza się też większe zaangażowanie zarządów dzielnic, tym bardziej, że jest to w ich interesie. Nikt, kto sprawuje urząd burmistrza nie chce przecież, żeby na jego terenie dochodziło do dramatu, którym jest śmierć osób w kryzysie bezdomności. Dlatego też trzeba robić wszystko, by przeciwdziałać bezdomności.

W jaki sposób?

Są dwie rzeczy, które moim zdaniem powinny się zmienić, przynajmniej póki sprawuję ten urząd. Po pierwsze bardzo wskazana jest różnorodność i brak centralizacji. To znaczy nie budowanie w jednym miejscu skupiska placówek pomocowych i nie monopolizowanie – obojętnie czy przez miasto, czy przez dużą organizację – wsparcia dla osób w kryzysie bezdomności. Po drugie, jestem absolutną zwolenniczką pomagania w mieszkaniach. I to takiego patrzącego szeroko, czyli biorącego pod uwagę też osoby z niepełnosprawnościami, osoby starsze czy dzieci w pieczy zastępczej. Mówię o tym dlatego, bo przez dziewiętnaście lat słuchałam ludzkich historii i wiem, że nikt nie urodził się bezdomnym, tylko z jakiegoś powodu stawał się osobą doświadczającą bezdomności na którymś etapie życia. I to może być np. właśnie niepełnosprawność. Trzeba więc bardzo mocno rozbudować pomoc mieszkaniową, by część osób z bezdomności wyciągnąć, a część przed nią uchronić. Oczywiście nie zrobię tego w 5 minut, tym bardziej, że kwestie mieszkaniowe nie są w mojej gestii, ale zamierzam mocno współdziałać w tym temacie. Chcę pozyskiwać jak najwięcej środków spoza budżetu miasta, czy to z PFRON-u na mieszkania wspomagane dla osób z niepełnosprawnościami, czy BGK, czy innych funduszy.

Coś jeszcze jest dla Ciebie istotne w przeciwdziałaniu bezdomności?

Rzeczą, o której marzę jest rozwinięte wsparcie środowiskowe. Chciałabym, żeby było obecne w każdej dzielnicy, by nikt nie musiał jechać dwie godziny przez całe miasto, by otrzymać pomoc. I tu też chodzi o wsparcie różnych grup, w tym dzieci, osób z niepełnosprawnościami, seniorów. To się zresztą łączy z towarzyszeniem ludziom w mieszkaniach, także tym wychodzącym z bezdomności. Planuję pozbierać wszystkie programy wsparcia, a potem skupić to w osobnym wydziale, który odpowiadałby tylko za to. Wiadomo byłoby, co już się dzieje, a także co jeszcze jest potrzebne i w jaki sposób można ze sobą łączyć projekty, by wzajemnie się uzupełniały i wzmacniały. Na czele tego wydziału będzie stała osoba z wiedzą ekspercką, która będzie pojawiać się na spotkaniach i kreować całościowo politykę wsparciową na poziomie całego samorządu.

To zajmie zapewne trochę czasu. Czy jest może coś, co wymaga w miarę szybkiej poprawy?

Jedną z rzeczy, które organizacje pozarządowe, w tym i ja, podnosiły przez wiele lat jest kwestia dotycząca pomocy niskoprogowej. Chciałabym więc wszystkie typy wsparcia typu noclegownia, jadłodajnia, łaźnia rozwijać w taki sposób, by nie były to miejsca skierowane wyłącznie do osób w kryzysie bezdomności. Chodzi o to, że ciąży nad nimi stygmat, wielu ludziom bezdomność wciąż kojarzy się z dewastowaniem miejsc i dlatego niektórzy tłumaczą, że przez to miejskie toalety publiczne są płatne. Tyle, że od dawna mówię, że osoba doświadczająca bezdomności również będzie miała 2,50 zł, by do niej wejść, a najwyżej znajdzie inny sposób na dostanie się do niej. Za to mama, której dziecko musi iść do toalety cztery razy będzie musiała zapłacić już 10 zł. Chcę jak najszybciej załatwić sprawę dostępności toalet, bo każdy z nas kiedyś doświadczył tego, że nie miał gdzie załatwić potrzeby fizjologicznej. To szczególnie uderza w osoby z niepełnosprawnościami, osoby starsze, kobiety w ciąży lub z małymi dziećmi. I są przez to niekiedy wykluczone z życia miejskiego, albo mają bardzo jasno wytyczone ścieżki, którymi się poruszają, rezygnując niekiedy z transportu publicznego. To wszystko oczywiście łączy się z osobami w kryzysie bezdomności, dla których przebywanie w przestrzeni publicznej jest utrudnione w sposób szczególny. Będę spotykać się z zarządami dzielnic, by rozmawiać o dostępie do infrastruktury publicznej, bo często niewiele trzeba, by ją zwiększyć. I kolejną ważną rzeczą w tym kontekście jest to, by wsparcie było jak najmocniej rozdrobnione, to znaczy dostępne w jak największej liczbie miejsc. Ani mieszkający w pobliżu jadłodajni ludzie nie chcą, by parki były okupowane przez osoby doświadczające bezdomności, ani one nie chcą stać w kolejkach po sto osób. Nie robią tego ze złośliwości, tylko dlatego, że tak jest system zorganizowany. A gdy będzie on bardziej rozproszony, wszystkim będzie po prostu łatwiej.

Jakie masz plany na współpracę z instytucjami miejskimi, służbami mundurowymi, dzielnicami, biurami w zakresie bezdomności?

W niektórych miejscach są już zespoły – w innych mam nadzieję zawiążą się – do których trzeba dołączyć temat bezdomności. Mam na myśli np. interdyscyplinarne zespoły dotyczące przeciwdziałania alkoholizmowi, niebieskiej karty, etc. Bardzo często nie ma potrzeby, by spotykać się w podobnym gronie na osobnym spotkaniu, wystarczy poszerzyć agendę. Ważne, żeby takich zespołów było jak najwięcej, bo różne miejsca mają różne problemy – z czym innym mierzy się Wilanów, z czym innym Śródmieście, a z czym innym Białołęka, szczególnie po tym, jak zostały tu zlokalizowane wszystkie placówki wsparcia niskoprogowego. Zależy mi na bliskiej współpracy z różnymi podmiotami, by dowiedzieć się też, jak obecnie wygląda streetworking, ile osób doświadczających bezdomności jest w przestrzeni publicznej, z jakimi problemami się borykają, by móc na bieżąco szybko reagować.

Czy możliwe jest zakończenie bezdomności w Warszawie?

Myślę, że zakończenie bezdomności możliwe jest nie tylko w Warszawie, ale całym kraju. Konieczne są dwie rzeczy. Pierwsza to doprowadzenie do sytuacji, w której nie przybywa osób w kryzysie bezdomności. Czyli chodzi o wszystkie rzeczy, o których mówiłam wcześniej mające temu przeciwdziałać. W tym kluczowe są mieszkania, ale też zauważenie problemy wszystkich osób, które do nas przyjechały, nie tylko z Ukrainy, ale też innych krajów i które pojawiają się w naszym systemie wsparcia. Idealnie byłoby, gdyby wszystkie programy miały jeden budżet i w każdej placówce można by otrzymać odpowiednią pomoc. Będę więc cały czas pokazywać – zarówno na poziomie samorządowym, jak i rządowym – jak te wszystkie nitki się ze sobą łączą, by uruchamiać wsparcie na jak najwcześniejszym etapie. I mam na myśli też wszystkie mechanizmy, które obecne są w programach Najpierw Mieszkanie, czyli pomoc najróżniejszych specjalistów, doradców, psychologów, psychiatrów. Im wcześniej uda się to komuś zapewnić, tym większa szansa, że osób, którym będzie trzeba pomagać kończyć dwudziestoletnią bezdomność będzie mniej.

A druga sprawa?

Przemodelowanie wspomnianej pomocy niskoprogowej, w ramach której osoba doświadczająca bezdomności nie dostanie tylko zupy, ale spotka też kogoś, kto nawiąże z nią relację i przekieruje do odpowiednich programów wsparcia. Czasem będą to schroniska z usługami opiekuńczymi, czasem mieszkania treningowe, a czasem Najpierw Mieszkanie. To ostatnie jak najbardziej powinno się rozwijać i mam nadzieję, że będzie coraz więcej środków na system wsparcia mieszkaniowego. Wydaje mi się, że jest na to szansa, bo eksperci z NGO coraz mocniej przebijają się z informacją, że wspieranie osób doświadczających bezdomności to inwestycja, a nie koszt. Oczywiście chodzi o humanitaryzm, ale istotne jest również to, że w dłuższej perspektywie jest to oszczędność pieniędzy. Tym, co jest dla mnie najtrudniejsze to pogodzenie się z faktem, że nie dam rady tego wszystkiego zrobić od razu. W organizacji pozarządowej podejmowanie decyzji było szybsze, a w urzędzie zależy od całego szeregu osób. I nie mówię tylko o Biurze Pomocy i Projektów Społecznych, ale też np. radnych dzielnicy czy miasta, którzy będą musieli zgodzić się na zmiany w budżecie, by móc postawić większy nacisk na inne kwestie.

Skoro już pojawiło się Najpierw Mieszkanie, to co sądzisz o tej metodzie?

Znam tę metodę, bo jako Kamiliańska Misja Pomocy Społecznej korzystaliśmy z niej już bardzo dawno temu. Przez wiele lat opowiadałam w różnych gremiach, ale też mediach, że mieszkanie jest najważniejszą potrzebą dla wielu osób. Jako prezeska placówki udzielającej pomoc 80 osobom w kryzysie bezdomności wiedziałam, że nie jestem w stanie wszystkim zapewnić odpowiedniego poziomu wsparcia. Niektóre osoby wymagały pojedynczego pokoju, dużo większej swobody, indywidualnej pracy. Te rzeczy są możliwe wyłącznie w mieszkaniu. Osobiście znam ludzi, którzy gdyby nie to, że skorzystali z metody Najpierw Mieszkanie, to pewnie dwadzieścia razy wchodziliby to placówki, a po jej opuszczeniu za każdym razem martwiłabym się, czy przeżyją kolejną zimę lub bardzo upalne lato, bo ono też mocno doskwiera osobom w kryzysie bezdomności.

Czy w takim razie jest szansa, że programy Najpierw Mieszkanie będą realizowane w Warszawie na większą skalę?

Te programy się rozwijają, są przynajmniej dwie organizacje, które o to zabiegają. Jestem przekonana, że coraz więcej osób wie o Najpierw Mieszkanie i że metoda ta ma potencjał rozwoju. W Sejmie powstał zespół parlamentarny ds. zakończenia bezdomności, skupiający organizacje pozarządowe, ale też samorządy, by ponadpartyjnie zastanowić się, co działa, co nie, odpowiednio zmienić przepisy i jak wzmocnić sieć wsparcia. Tym bardziej, że trzeba pamiętać, że Najpierw Mieszkanie powinno dobrze funkcjonować w wielu miastach, bo blisko połowa osób doświadczających bezdomności w Warszawie to ludzie spoza Warszawy. Przyjeżdżają do stolicy, bo gdzie indziej nie mogą dostać praktycznie żadnej pomocy. Dlatego też ważne jest, by Najpierw Mieszkanie promować ogólnokrajowo.

Będziesz więc orędowniczką tego na poziomie rządowym.

Zdecydowanie tak. Przy czym, żeby była jasność, w tej chwili budżet Biura Pomocy i Projektów Społecznych jest, jaki jest i nie ma szans na całkowite przełożenie wajchy, wyhamowanie wszystkiego, co się dzieje i włożenie całych środków w Najpierw Mieszkanie. Pierwszy powód to taki, że właśnie odbył się dwuletni konkurs na działania na rzecz kończenia bezdomności. Niedługo będziemy znali jego wyniki i to, jak będzie wyglądać kształt pomocy. Drugi powód – nie mamy obecnie wystarczająco wielu specjalistów przygotowanych do tego, by wspierać ludzi w mieszkaniach. A po trzecie, wiemy, jak wygląda sytuacja z dostępnością lokali. Nie tylko dla osób doświadczających bezdomności, ale i dla wielu innych grup społecznych. Mamy więc bardzo dużo do nadrobienia, nie tylko w polityce społecznej, ale też mieszkaniowej. Nie uda się tego zrobić szybko, ale będziemy szli w kierunku tego, by każda osoba, która potrzebuje różnego rodzaju wsparcia, mogła je jak najszybciej otrzymać.


Adriana Porowska: Wieloletnia prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, członkini zarządu Strategii 2050, zastępczyni prezydenta m.st. Warszawy, prowadzi sprawy z zakresu spraw społecznych, komunikacji społecznej oraz współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Jędrzej Dudkiewicz: Dziennikarz, freelancer. Współpracuje z licznymi mediami, w tym Wysokimi Obcasami, portalem NGO.pl, Dziennikiem. Gazetą Prawną. Publikował lub publikuje również w Tygodniku Powszechnym, Miesięczniku Znak, Onecie, Newsweeku, Krytyce Politycznej. Zajmuje się głównie szeroko rozumianymi sprawami społecznymi.


Wybierz kwotę